Vamos a empezar la temporada nueva, czyli na Superpuchar FC Barcelona – Athletic Bilbao z FCBP i fcbarca.com

 

W dniach 14-19.08.2015 miał miejsce, kolejny już, wyjazd na mecz do Barcelony zorganizowany pod egidą Fan Club Barca Polska i fcbarca.com. Jak i w przypadku kilku poprzednich eskapad trasa rozpoczynała się w Katowicach, gdzie o godz. 8.00 na dworcu autobusowym zebrała się pierwsza część uczestników, aby wyruszyć w dalszą trasę. Później tylko krótki przystanek we Wrocławiu, na parkingu przy Stadionie Miejskim celem zabrania drugiej partii kibiców drużyny grającej w bordowo-granatowych strojach i właściwą przygodę można było uznać za rozpoczętą. Obydwie zbiórki przebiegły szybko i sprawnie, odbyło się bez problemów ze spóźnialskimi, zapominalskimi, czy zagubionymi duszyczkami.

 

 

Z Wrocławia wyruszyliśmy chwilę po godzinie jedenastej. Przed nami były już tylko autostrady Polski, Niemiec, Francji i Hiszpanii na drodze do upragnionego portu, Barcelony. Niemal 2000km asfaltowej podróży, trwającej około 26 godzin, upłynęło w luźnej, radosnej i przyjemnej atmosferze. Czas spędzony w autokarze mijał na szeroko pojętej integracji. Jej sztandarowym ‘początkiem’ był, tradycyjnie już przeprowadzany przez FCBP, konkurs wiedzy o klubie FCB, mieście i całej Katalonii, w którym nagrodami były książki tematycznie związane z klubem. Następnie ekipa podróżnych zacieśniała więzy poprzez rozmowy, żarty, gry planszowe, czy też wspólne oglądanie filmów. Dzięki niezwykle dobrze zorganizowanej i zdyscyplinowanej grupie wszystkie postoje, które z racji czasu pracy kierowców musieliśmy odbywać średnio co 4,5 godziny, przebiegły wręcz wzorowo, w ramach wyznaczonego czasu, co pozwoliło nam dotrzeć do Barcelony w niemalże rekordowym czasie.

 

Po ‘zalogowaniu’ w dobrze znanym z poprzednich wyjazdów hostelu oraz chwili na odsapnięcie i doprowadzenie się do ładu po tak długiej podróży, wszyscy chętni wyruszyli z przedstawicielem FCBP na grupowe zakupy do FCBotiga, podczas których, dzięki zniżkom Fan Club Barca Polska, mogli nabyć gadżety i odzież taniej, niż w normalnych warunkach. Po zakończeniu ‘szopingu’ szczęśliwi, pełni pozytywnych emocji i lżejsi o kila ojro, w podgrupach, rozeszliśmy się rozkoszować czasem wolnym. Część osób postanowiła pójść za ciosem i prosto z FCBotiga ruszyła na Camp Nou Experience, aby dotrzeć za kulisy areny FC Barcelony a także zwiedzić muzeum klubowe. Kolejnym punktem dnia było mocno nieformalne spotkanie na badalońskiej plaży, gdzie postępowała dalsza integracja, w warunkach o wiele bardziej sprzyjających niż te autokarowe.

 

Niedziela. Dzień w 100% wolny. Bez zaplanowanych grupowych aktywności, ani przymusu dostosowania się do założonego planu. Każdy miał okazję doświadczyć wspaniałego miasta, jakim jest Barcelona w sposób sobie najdogodniejszy. I tak polscy kibice Barcelony odwiedzili Tibidabo, Park Guell, Port Vell, spacerowali po la Rambli, Passeig de Gracia. Rozkoszowali się fantastyczną pogodą leżakując na zielonej trawce w Parku Ciutadella, czy na złotym piasku słynnej Barcelonety, pośród wędrownych sprzedawców mojito i dźwięków kubańskiej muzyki. Niemalże do obowiązku należy wizyta w La Boqueria i degustacja świeżutkich soków owocowych, czy też innych smakołyków, które można tam spotkać. Był też czas zapomnieć się i ‘zgubić’ w wąskich, cienistych i chłodnych uliczkach Barri Gotic, czy stracić rachubę czasu podczas przeczesywania straganów targu staroci, gdzie można znaleźć prawdziwe perełki. Na dopełnienie wyczerpującego dnia, wieczorem, część Cules z Polski wybrała się w drogę, aby z barcelońskich bunkrów rzucić okiem na panoramę miasta po zachodzie słońca. Z racji wcześniej opisywanych aktywności i temperatury podejście pod górkę do bez wysiłkowych nie należało. Jednakże widok rozświetlonego miasta ciągnący wzdłuż horyzontu się niczym morze lamp, poprzecinany ciemnymi pasami ulic wynagradza wszystko. Tam po prostu trzeba pójść i to zobaczyć. Jakkolwiek człowiek nie starał się opisać ów widok, jego wysiłku są daremne w porównaniu do rzeczywistego stopnia oddziaływania tego krajobrazu.

 

W poniedziałek od rana można było zauważyć, że do świadomości coraz bardziej dobija się wieczorny rewanżowy mecz przeciwko Athletic Bilbao. Rozmowy bardziej i bardziej dominowane były przez temat pojedynku z baskami. Przewidywaniom składów, przebiegu meczu i typowaniem wyniku nie było końca. Nie na wyrost byłoby stwierdzenie, iż przygotowania naszej grupy wyglądały analogicznie do tych drużyny. Mało wysiłku, raczej relaks na plaży i coraz większy wzrost koncentracji i konsekwentnie emocji. 

Około godziny 19.30 nastąpił grupowy wymarsz na arenę wieczornych zmagań, Nou Camp. Niemal osiemdziesiąt osób ubranych od stóp do głów w koszulki, flagi, szaliki, czapki F.C. Barcelony wzbudzało zainteresowanie zarówno turystów jak i rdzennych Katalończyków napotkanych na swej trasie czy to w metrze czy na ulicach miasta. Owocowało to na przykład wspólnym śpiewaniem hymnu klubowego czy innych przyśpiewek w metrze wraz z katalońskimi kibicami. Na stadion grupa dotarła trochę ponad godzinę przed meczem. Mając do dyspozycji zapas czasu wszyscy zebrani uczestniczyli w zrobieniu pamiątkowego, grupowego zdjęcia pod Crestem Fan Club Barca Polska, wmurowanym w Nou Camp, co także wzbudziło spore zainteresowanie postronnych kibiców przebywających akurat w pobliżu. Następnie był czas na pospacerowanie wokół stadionu, lub jak kto wolał udanie się już na trybuny, czy zrobienie sobie wspólnego zdjęcia a baskijskimi kibicami, które zawsze odbywały się w bardzo miłej konwencji. Na trybunach wszyscy siedzieliśmy wspólnie, w zasięgu kilku rzędów, co, prawdopodobnie, wraz z

wywieszeniem na balustradach flagi Fan Clubu sprawiło, iż zostaliśmy zauważeni przez stadionowego spikera i dwukrotnie w obecności zapełniającego się molocha, jakim jest Nou Camp, przywitani na meczu jako Fan Club Barca Polska. O ile czas pozostały do meczu wypełniały rozmowy, pozowanie do pamiątkowych zdjęć, to po pierwszym gwizdku cała uwaga każdego z członków wyjazdu skoncentrowana była na meczu. Emocje sięgały zenitu, zarówno na boisku jak i na trybunach. Po spotkaniu wielu z nas odczuwało poważny dyskomfort przy każdej próbie komunikacji werbalnej, a to wszystko z racji wielkiego zaangażowania i wspierania tych jedenastu facetów biegających po murawie w bordowo-granatowych strojach. Wspierania zarówno śpiewem jak i krzykiem. Każdy, kto widział mecz, czy to na żywo czy w TV wie jak przebiegał, więc nie będę się tu nad tym rozwodził. Nie można jednak nie zauważyć, iż wiara w odwrócenie losów spotkania była wśród nas ogromna, nawet po czerwonej kartce dla Gerarda Pique. Co jest również zrozumiałe, po końcowym gwizdku sędziego nasze miny były markotne i mocno posępne. Po opuszczeniu trybun obraliśmy azymut na hostel i wykorzystując dostępne środki transportu udaliśmy się do Badalony, do hostelu. Część stałych bywalców postanowiła w drodze powrotnej zahaczyć o miejsce spotkań lokalnych kibiców Barcelony w nadziei na możliwość porozmawiania i generalnie zacieśnienia relacji, co trzeba przyznać funkcjonuje od pewnego czasu. Szczęśliwie okazało się, że lokal ów jest nadal otwarty. Z racji, że nie byliśmy tam pierwszy raz, zostaliśmy przyjęci bardzo serdecznie, a nawet zapewnieni, że lokal zostanie zamknięty dopiero jak my będziemy wychodzić. W trakcie dłuższej chwili tam spędzonej nastąpiło wiele bardzo miłych akcentów. Były rozmowy na tematy barcelonismo, wspomnienia ‘dawnych czasów’, rozmowa o teraźniejszości. Ponadto udało się nawiązać kontakt z największą poza Katalonią Penyą F.C.Barcelony w Hiszpanii. Dokonano przyjacielskiej wymiany flag, zrobiono serię wspólnych zdjęć. Było to dobre pocieszenie dla kibiców, po niekorzystnym wyniku meczu.

 

Wtorkowy poranek minął pod znakiem szykowania się do wyjazdu powrotnego do Polski, który miał miejsce przed godziną dziesiątą rano. Po ‘zaokrętowaniu’ na pokład autokaru ruszyliśmy w drogę do domów. Powrót był równie miły i przyjemny jak droga do Barcelony. Pokusić się można nawet o stwierdzenie, że atmosfera, nie licząc wyniku meczu, była jeszcze lepsza niż w drodze do Katalonii, a to wszystko dzięki dobremu zintegrowaniu się grupy. Wszystko wyglądało analogicznie jak 4 dni wcześniej, z tą różnicą, że każda godzina przybliżała nas do ojczyzny. Do Wrocławia autokar dotarł około godziny 13 w środę. Tam nastąpiła pierwsza seria pożegnań z tymi wysiadającymi w stolicy Dolnego Śląska. Kilka godzin później sytuacja powtórzyła się u kresu trasy, w Katowicach. Nie można zapomnieć, że takie wyjazdy bardzo często są początkiem nowych znajomości a nawet przyjaźni trwających lata. Wszyscy cali, zdrowi i co najważniejsze zadowoleni i żądni kolejnych przygód powrócili do domu, dzięki czemu kolejny wyjazd Fan Club Barca Polska i fcbarca.com zakończył się pełnym sukcesem. 

 

Z tego miejsca w imieniu Zarządu FCBP chciałbym podziękować wszystkim uczestnikom wyjazdu za wzorowe zachowanie, niezwykłe zorganizowanie i dyscyplinę jak i pozytywne nastawienie i dobry humor, dzięki którym udało nam się bez najmniejszych problemów przeżyć wspólnie ten wyjazd.

Chcę podziękować także Pawłowi Kołodziejskiemu i Sławkowi Hryciukowi z Fan Club Barca Polska za organizację, gdyż bez ich pracy i wysiłku wyjazd byłby niemożliwy.

 

W tym miejscu pozostaje mi tylko zaprosić na kolejne wspólne wyjazdy do stolicy Katalonii. Visca El Barca y Visca El Cataluya!

 

 

Do zobaczenia na trasie!

Rafał Adamczyk